niedziela, 22 września 2013

Rowerem po Półwyspie Helskim

Lato 2013 pożegnało sie z nami po królewsku..pogoda bajkowa. Zapowiadali dla naszego regionu dzień słoneczny bez zachmurzenia, temperatura 14-19C ( w słoncu bylo więcejjjjj) wiatr minimalny......
Samochodzikiem dojechalismy do Władysławowa i tam go porzuciliśmy:))))))
Potem na rowerki i ....kierunek Hel....wychodzi to jakieś 36km w jedna stronę
No nic to....na Hel jechało sie OK słoneczko....prawie puste drogi rowerowe...które sie ciągną przez cały Półwysep..... bajkowo...
 O pogodzie mówic nie trzeba...widać- słonce i bezchmurne niebo i na słowo wierzyc mi trzeba , że kurtke do plecaka ładowałam po przejechaniu 2km bo sie zapociłam....te 16-20C było na BANK
 Rowerek spisuje sie na medal...co prawda drobne ustawienia kierownicy i hamulców były więcej niz konieczne ale co tam.....
 te widoczki są od strony Zatoki Puckiej ...spokojne morze :))))))) ptaków śpiew....
 Klimatycznie to wlasnie we wrześniu jest tam najpiękniej...już spokojnie bo prawie bez turystów...bez tłoku....polecam własnie ten czas na pobyt w Jutarach Jastarniach na Helu czy Władysławowie.
 Wstyd sie przyznać ale od czasu kiedy dzieci już są większe niz 120cm...to latem nie jeździmy nad polskie plaże... tłumy nas odstraszają....za to wczoraj...z wieką chęcia tam pojechaliśmy

 No nie powiem , że pustki były....bo i "kaytowcy" i turyści w wieku 50+...........
 ale miło bardzo ...
 ścieżka roweroa w okolicach Kuźnicy biegnie przy samym morzu......rowerzystów też dosyć sporo chociaż nie tłoczno.....
 jest gdzie usiąść i odpocząć:)))))) poopalać buźkę troszkę.......
 rowery też różne różniste od takich super hiper ...po stare składaki ( tez taki kiedyś miałam)


 Czasem lepiej tych drogowskazów nie oglądac bo zdajesz sobie nagle sprawę ile jeszcze zostało.......
 ....dmuchawce..... latawce....wiatr:)))))))
 i znowu maleńki odpoczynek:)))))

 Jastarnia.....miasteczko lekutko pod koniec września wyludnione....takie sielsko spokojne...
 ale na kawcie i ciacho czyli uzupełnienie straconych kalorii udało nam sie znależć...chociaż ceny takie bardziej z centrum starówki gdańskiej:)))) no trudno....kofeine we krwi trza mi było koniecznie uzupełnić
Kawka pyszniasta było...trudno....
 i tak dojechaliśmy na Hel....... może nie całkiem wyludniony ale ludzi malo....ja tak lubię
 w niektórych kafejkach i tawernach tłoczno a w niektórych głucho i juz pozamykane ....do maja:))))

 Rowerzystów wszędzie wielu...i to mnie cieszy bardzo....ludzie na rowerkach to przedzial wiekowy od 5 do 65+...

 Urokliwość Helu można chyba dopiero teraz zobaczyć jak nie mam tłoku wielkiego...parę razu byłam na Helu...czasami nawet z Gdyni tranwajem wodnym z rowerem za jakieś smieszne pieniądze...ale kursuje ino we wakacje:))))

 z Helu droga rowerowa jest w lesie tuz przy ulicy....droga leśna.....ale jeździ sie po niej dość dobrze..

 Na odcinku Hel- Jurata jest trosze podjazdów i zjazdów ale ujdzie :))) bez zmachania wielkiego i bez lotnych premii górskich...

 uffff trzeba sie było chociaz na chwilke zatrzymać....to już droga powrotna i świadomośc , że te 36km trza wrócic coby do auta dojechac a już lekutko ciężkawo:))))))
 oj to śłońce............:)
 Jurata.....miejsce na Półwyspie gdzie właściciele psiaków moga z nimi na plaże wejśc i nikt mordy nie wydrze....bardzo proszę a można ...można:))) Punkty dla Juraty
Podsumowanie...maleńkie ......droga spokojna...nawet mało wymagająca..dla każdego. Dla wytrawnego kolarza jak i dla takiego niedzielnego. Wiekszość trasy....biegniewsród drzew, i przy samym morzu. Kawełkiem jedynie przejeżdza sie przez Jutare i Jastarnie.....ale to nie problem, mozna sie przynajmniej na kawkę zatrzymać.....Przyznaje , że droga powrotna mnie zmęczyła....ale po pierwsze prosto w paszcze zaczął wiac mi wiatr...a po drugie troszkę za mocno.. pedalowalam w strone na Hel.....
Tak czy inaczej bardzo z siebie dumna jeste , że tak wielki odcinek drogi ...w sumie taki to pierwszy raz w życiu pokonalam......jestem WIELKA:)))))

I jeszcze wiadomośc dla tych co do konca wytrwali... nie wiem czy wam wiadomo ale z tego co pamiętam ( chyba nie z autopsji ino ze słyszenia doe Rodzicieli) w latach 80-tych...wjazdu na Hel strzegł.....szlaban.... wpuszczano tylko jakąś tam okreslona liczbe aut i reszta won.......więc pewnie coby sie na plażę dostac trza bylo wstac skoro świt albo i godzine szybciej:))))) o to taka ciekawostka

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz