Poprzedni weekend spędziłam w pogoni za krasnalami...a to znaczy , że wraz z częścia rodzinki odwiedzilam Wrocław. Dziwne.... ale we Wrocławiu dotychczas byłam tylko 2 razy w tym raz przejazdem...przez wówczas rozkopany do granic niemozliwości ...i z 6 moze 7 lat temu na wycieczce szkolnej z córka.
Oczywiście jak na rasowego turyste przystalo pierwsze kroki po wyjsciu z hotelu skierowaliśmy...na most...most zakochanych....wypełniony po brzegi kłódkami:))))) miły zwyczaj
potem spacer po starej części Wroclawia:)))) i kawa
tu widac kawiarnię.....w której gościliśmy 2 razy...spokojna i z pieknym widokiem..
Panowie, rzecz jasna po piwku...bo gorac lalsie z nieba a my kawka i ciacho....
Dziwne...taka sama kawa w moim mieście kosztuje 12 zl a tu...7zł.......czy to normalne??
no i zaczelo sie polowanie na krasnale........szukalismy ich podobnie jak wieksza częśc turystów...cóż taki to przywilej "turysty"
Uważam ,ze te krasnale to cudny pomysł....
a tu premiery doczkala sie bluzumia o przewrotnej nazwie strawberry daiquiri.....( to nazwa mojego ulubionego drinczka na bazie truskawek...a tu skojarzenie kolorystyczne)
Swetrunio powstal z 200g holmsa, w kolorze geranium...robiony podwojna nitką
Po raz pierwszy robiłam bluzunie jakby za duża taki przysłowiowy wór....ale bardzo sie sprawdziła....juz sie lubimy
Reglanik robiony od góry bez szycia..
dlugośc rekawów taka a nie inna...bo....włóczki na tyle starczyło:)))))
na dole...ażurek......taki najprostrzy niemyślenia:)))
a tu krótka historia powstania:))))
z ostatnimi truskawkami:))))
ciąg dalszy pogoni za krasnalami nastapi......
jak zwykle dziekuje fotografu nadwornemu:))))
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz