Ostatni weekend spedzilismy rodzinnie w Braniewie i okolicach:))), no cóż..Braniewo jak Braniweo. Hotel jak hotel, sniadanie jak sniadanie...pleśniak jak pleśniak......były i plusy..ale pamiętajmy, żeby te plusy nie przesłonily nam minusów:))))
tak czy inaczej Braniewo to dośc urokliwe ale zapomniane przez ...świat miasteczko.....
Zaintrygowało mnie ooo to ...bylo ponoc cos takiego w mojej Gdyni ale ja nigdy tego nie widzialam.....
paczkomaty a owszem ale mlekomaty.....
Chłopaki mialy niezły ubaw obsługując wyżej pokazane ustrojstwo
buteleczka i mleczko i mniam mniam
pyszne mleczko prawie jak od krowy stwierdził Kris...tylko to "prawie":))))
osobiście i bez bicia przyznaje , że ja nie skosztowałam...bo...bo nie i juz
mleczko ino tylko do kawki:))))
Sobota rano ...rowery wywleczone z auta i viollla w droge.......Jedziemy przez Braniewo.....na wały
siły mamy ale nie , że wielkie bo snaidanko takie sobie bylo....zapasu kofeiny niestety we krwi nie mam:))))) bułki nasz stoliczek skosztował a owszem...ja szarpnełam jedna i potem jeszcze jedna jak sie okazało ostatnią przewidziana na dzień dzisiajszy:)))) polowe oddalam...z dobroci serca...
okoliczności przyrody jak widac ładnnnnnne słoneczko ciepełko i powietrze:))))
od czasu do czasu lekutka przerwa na przeglądzik rowerku tym razem
Mierzeja Wislana......pierwszy raz tam bylam od tej strony....miło i spokojnie...
oooo i mosty...to co Asia lubi najbardziej ...ten akuratnie zwodzony:))))
droga rowerowa a raczej pseudo rowerowa raczej techniczna w miejscu piknym leci......
morze spokojne.....słoneczko przygrzewa....... bajka....no juz chyba w tym miejscu mamy jakies 15 km odjechane:)))
raz dwa..raz dwa...i do przodu...
Pańcio na swym rumaku ..prawie w calej krasie:)))
ooo i to sem ja ...z rąsi fota walnieta:) a co:)) tez tam byłam
i mościk zwodzony z innego ujęcia ...całkiem innego...na górze pikne podkłady kolejowe uwalone ....i co, można ...można
na tej ławeczxce to swoje szanowne 4 litery posadzilam iiiiiii buju buju..i nie spadłam i sie nie zerwalo:))))
droga przecudnej urodu jeśli o gatunek asfaltu chodzi zawiodła nas do miasta Kopernika...Fromborka...łata na lacie i łata pogania...asfalt na tej drodze pamieta czasy wczesnego Edwarda i potem to juz jakos poooszlo
Sobota..pogoda cudna i ja sie pytam gdzie ludki są...no gdzie?????? ja sie pytam...kawiarnia jedna na miastko cale ...ale tam na 100 procent jakowes wycieczki zajeżdzaja ...no i gdzie sie maja napoju kawowego napic bo o prawdziwej pyszenj kawce to w astronowm miescie ZAPOMNIJ:)
Katedra....przypominam , że sobotnie przedpołudnie mamy i co i wio...katedra zamknieta nie ma wlażenia i oglądania a co...a po co ja sie pytam:)))
tu kawałek straganu z durnostojkami...o te to zawsze czynne
Ludków jak na lekarstwo...troszke przyjaciół z za zachodniej granicy i my:)))
no nie będziemy tak stali jedziemy dalej:)))))
planetarium inaczej zwane planektarium i tu tez człowiecze żebys najlepiej wleźć nie chciał , bo i po co....
Kwatera de lux dla bocianiej rodziny.......czegos takiego to moje oczy jeszcze nie widziały....ale fuuul wypas jest jakby co:)))
Dzizus a to-to to port że niby...no ja to mam całkiem inne wyobrażenie o porcie:)) ale taki port jakie miasto, może...
o i nasz astronom Kopernik stoi sobie i patrzy .....bo co tu robic Panie no co:)))
Endomondo pokazało nam ze wycieczka to niecałe 40 km niby nic...ale milo było i szcxzęscie jedno na milion , jakby w totka 6 trafić , że myśma:)) te rowery z domu szarpali....
Specjalne podziękowania dla reszty zespołu za miły weekend i wycieczke...no i uklon dla Pana michała co prawie nam minust przesłonił:))))
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz