Dokładnie tak...problem wielki i wszechbędący....odwieczny i nieskończony...a mianowicie co zrobic z resztkami????...z resztkami na tyle drobnymi, że swetereczka czy bluzuni już nie uczynisz...bo za diabła nie starczy...ale co z tym zrobić...wywalic szkoda i żal bo raczej to resztki troche szlachetne a może nawet bardzo:)))))) no to takiego mialam pomysła...coby z resztek bawełnianych takich 100% bawełenek...to podunie zrobić....kolorową i kochaną
kolory może trochę bardziej zywe niz na zdjęciach:))))
Książka , nowa Dana B juz przeczytana..i przyznam, że wcale mocno mnie nie zachwyciła:))) Oczekiwałam chyba czegos więcej:))) trudno...
podunia jeszcze nie zblokowana ale juz ubrana:))))
Wymyślilam sobie kolorowe guziorki ale ...no wlaśnie jest jakies ale.....bo troche inaczej muszę wykończyć brzegi, coby guziorki ładnie sie ułożyły:)))
Z innych resztek...juz w ilości znacznie mniejszych..powstał ptasiek.........szydełkowy...
jeszcze jest u mnie ale zarrrra odleci do włascicielki nowej:))))
...a to tutaj to wspomnienie czasów lekutko komunistycznych......bo przypomniały mi sie takie PUDLE na butelki..fakt , że ze straszliwe syntetycznej włóczki robione ale były...u mnie tylko woreczki na butelki a nie pudle...bo tego chyba bym nie przeżyla.......
taka halołynowa butelka winka:))))))
.....o i dynie...te specjalnie dla Violki...bo jakoby jej pomysla.....trudno...
tu z butlami sztuk dwie...pomaranczowa dyńka i niebieska...jako prezencik - żarcik:))) a co mi tam
no to milego HALOŁYN- jak to dzisiaj usłyszałam:)))))
czwartek, 31 października 2013
czwartek, 24 października 2013
Ginger......lub musztarda.... z curry
Jest to chyba jedyne skojarzenie ...jak spojrzec na ten kolor....no jest CUUUUDNY. Juz kiedys chyba w zeszłym roku robilam cos w podobnym kolorze ale to nie było to. Teraz znalazłam i mam. A że oprócz koloru i skład bossski to mam jakoby 2 w 1.
to juz pewnie ostatnie zdjęcia kolorowych lub żółtawych liści...spadaja szybko:(((( więc skończą sie moje achwyty nad kolorami jesieni....ha ale do pryszłego roku:)))
na nitce pajeczynowej powiewał sobie jeden liśc i to wcale nie krótka chwilę.......
to sa własnie puszki-kłębuszki zakupione na sweterek musztardowy......robiłam podwójna nitką...ale i tak zostało dość dużo....a myslalam , że domawiac będzie trzeba:)))))
włóczka wydajna bardzo...robi sie z niej cudnie...chyba zostanie obok dropsowego baby moja ulubioną
skład tez raczej więcej , że szlachetny 75% wełny i 25 % jedwabiu.......ale nic a nic nie gryzie....chociaz większość wełenkowych lubi mnie podgryzac
włóczunie mozna zakupic w Magic Loop na ten przyklad:))))
..............wiem wiem...ja znowu z tymi liścmi....ale co robię....no nic panie nic:))))
jeszce pare dni wczesniej na rozstaju dróg...moich leśnych było tyci tyci liści a teraz ...o proszę...
.no i jest nareszcie sweterek......to taki wzorek na brzuniu.....
i na ludziu...znaczy na mnie...na mnie mocno skwaszonej lub zmarszczonej ...bo zachcialo mi sie sesjiiiiii zdjęciowej nad morzem...a prosze bardzo tylko wiałooooooooo niemiłosiernie...zreszta jak to nad morzem....i stąd moja bardzo ciekawa mina:)))))
Sweterek robiony z przepisu ale ma sie rozumieć , że jest troche modyfikacji....pierwsza i największa to luzem puszczony golfik...starczyło włóczki więc dorobiłam...a co...
swetrunio składa sie jakoby z kilku wzorów.....najatrakcyjniejszy jest ten na brzuniu....taki więcej , że ściskający:)))))
w przepisie oryginalnym był za duży i troszke musialam modyfikowac...a to druty inne
...a to inna ilość oczek...na ale udało sie i jestem za-do-wo-lo-na!!!!!!!!!!!!!!!!
pierwszy raz robilam tym sobosobem..znaczy najpierw po calości od dolu do biustu...potem rekawki od dołu i potem wsjo razem na jeden drut i do końca...nawet nawet
w. robocie wloczka dośc szorstkawa jakby było ale po wypraniu dzianina dellllikatna jak zloto:)))
lękałam sie ino troche o to jak wyjdzie łączenie korpuskika z rękawkami ale wyszło OK
cos napewno ta metoda jeszcze poczynię
jedna uwaga...ten wzór poplątanych warkoczy trzeba robic barrrrdzo luźno gdyz - ponieważ mozna potem sie nie zmieścic .....mi sie udałao
Vespi tez uwielbia te nasze sapacery po lesie i po liściach....
miłego dnia:)))))
to juz pewnie ostatnie zdjęcia kolorowych lub żółtawych liści...spadaja szybko:(((( więc skończą sie moje achwyty nad kolorami jesieni....ha ale do pryszłego roku:)))
na nitce pajeczynowej powiewał sobie jeden liśc i to wcale nie krótka chwilę.......
to sa własnie puszki-kłębuszki zakupione na sweterek musztardowy......robiłam podwójna nitką...ale i tak zostało dość dużo....a myslalam , że domawiac będzie trzeba:)))))
włóczka wydajna bardzo...robi sie z niej cudnie...chyba zostanie obok dropsowego baby moja ulubioną
skład tez raczej więcej , że szlachetny 75% wełny i 25 % jedwabiu.......ale nic a nic nie gryzie....chociaz większość wełenkowych lubi mnie podgryzac
włóczunie mozna zakupic w Magic Loop na ten przyklad:))))
..............wiem wiem...ja znowu z tymi liścmi....ale co robię....no nic panie nic:))))
jeszce pare dni wczesniej na rozstaju dróg...moich leśnych było tyci tyci liści a teraz ...o proszę...
.no i jest nareszcie sweterek......to taki wzorek na brzuniu.....
i na ludziu...znaczy na mnie...na mnie mocno skwaszonej lub zmarszczonej ...bo zachcialo mi sie sesjiiiiii zdjęciowej nad morzem...a prosze bardzo tylko wiałooooooooo niemiłosiernie...zreszta jak to nad morzem....i stąd moja bardzo ciekawa mina:)))))
Sweterek robiony z przepisu ale ma sie rozumieć , że jest troche modyfikacji....pierwsza i największa to luzem puszczony golfik...starczyło włóczki więc dorobiłam...a co...
swetrunio składa sie jakoby z kilku wzorów.....najatrakcyjniejszy jest ten na brzuniu....taki więcej , że ściskający:)))))
w przepisie oryginalnym był za duży i troszke musialam modyfikowac...a to druty inne
...a to inna ilość oczek...na ale udało sie i jestem za-do-wo-lo-na!!!!!!!!!!!!!!!!
pierwszy raz robilam tym sobosobem..znaczy najpierw po calości od dolu do biustu...potem rekawki od dołu i potem wsjo razem na jeden drut i do końca...nawet nawet
w. robocie wloczka dośc szorstkawa jakby było ale po wypraniu dzianina dellllikatna jak zloto:)))
lękałam sie ino troche o to jak wyjdzie łączenie korpuskika z rękawkami ale wyszło OK
cos napewno ta metoda jeszcze poczynię
jedna uwaga...ten wzór poplątanych warkoczy trzeba robic barrrrdzo luźno gdyz - ponieważ mozna potem sie nie zmieścic .....mi sie udałao
Vespi tez uwielbia te nasze sapacery po lesie i po liściach....
miłego dnia:)))))
niedziela, 20 października 2013
Jak Asia "mirki" robiła.....
taaak wlaśnie tak ..."mirki" bo dla Mirka....wymusił prawie te swoje "mirki" atakami...częstymi...dwa miesiące to trwało albo i nawet więcej.
Trochę zajęło mi wyszukanie takiej cudnej włóczki a takim wlasnie kolorze i do pracy
trza najpierw było miare i szablonik zrobic na nóżkę o numerze 43...trudno ...dało sie.....
i pomału pomału sie baletka robiła.......
ze sztuczności trochę żadkawo robię a właściwie wcale ..i dopiero po skończeniu" Mieka" okazało sie , że włóczka ta własnie rozciąga sie do granic.....granic zachodniej Polski, że na przykład....
Pikna kokarda jak u Miki Miki:)))) i guziorek też jest..........
tu na nie właściwej stópce...nie na stopie właściciele:))))))) ale żeby wszystko bylo jasne.....noga też 43 malutka taka:))))
...no i pomyslowy Dobromir przyszedl i pomysla podsunął coby gumeczkę w kolorze neutralnym taką kapeluszową wszyć i zmniejszyć to-to
No i właściciel sie pojawił..szef wszystkich szefuffff pan Krzysztof Jarzyna ze Szczecina:))))) no może nie Krzysztof ino Mirosław-Jarosław......
i marudzila męda jedna , że za duże .... Dwa razy cos Mu zrobiłam- pierwszy i ostatni....
ale cały wieczór chodzil.....i chyba nawet zadowolony, że więcej:))))))
o i tak sie konczy historia o tym jak Asia "Mirki" robiła.......
Trochę zajęło mi wyszukanie takiej cudnej włóczki a takim wlasnie kolorze i do pracy
trza najpierw było miare i szablonik zrobic na nóżkę o numerze 43...trudno ...dało sie.....
i pomału pomału sie baletka robiła.......
ze sztuczności trochę żadkawo robię a właściwie wcale ..i dopiero po skończeniu" Mieka" okazało sie , że włóczka ta własnie rozciąga sie do granic.....granic zachodniej Polski, że na przykład....
Pikna kokarda jak u Miki Miki:)))) i guziorek też jest..........
tu na nie właściwej stópce...nie na stopie właściciele:))))))) ale żeby wszystko bylo jasne.....noga też 43 malutka taka:))))
...no i pomyslowy Dobromir przyszedl i pomysla podsunął coby gumeczkę w kolorze neutralnym taką kapeluszową wszyć i zmniejszyć to-to
No i właściciel sie pojawił..szef wszystkich szefuffff pan Krzysztof Jarzyna ze Szczecina:))))) no może nie Krzysztof ino Mirosław-Jarosław......
i marudzila męda jedna , że za duże .... Dwa razy cos Mu zrobiłam- pierwszy i ostatni....
ale cały wieczór chodzil.....i chyba nawet zadowolony, że więcej:))))))
o i tak sie konczy historia o tym jak Asia "Mirki" robiła.......
Subskrybuj:
Posty (Atom)